Poważna gra: wilki z Wall Street
Wśród traderów chodzą słuchy, iż można śledzić dużego gracza i dołączyć do niego zanim on popchnie cenę w odpowiednim kierunku. Na czym polega podstęp? Przeczytacie o tym poniże
W tym artykule przeanalizujemy popularną obecnie strategię poszukiwania „dużego gracza” (lub dużych graczy, jak wygodniej), dlatego iż, moim zdaniem, temat ten staje się coraz popularniejszy i ma coraz to nowe szczegóły wśród ich zwolenników. Czasami, oczywiście, dziwię się, jak w świecie tradingu, czasami dość niewinna TEORIA (zauważcie nie prawda, a teoria, to znaczy czyjś subiektywny punkt widzenia), może zyskać dodatkowe jej wyjaśnienia (również subiektywne ma się rozumieć) i w rezultacie odbierana jest jako prawda ostatniej instancji. Jednak temat ten, z pewnością, powinni przeanalizować psychologowie, a my rozmawiamy o tradingu także rozważmy, kim są poważni gracze i jaki wpływ mają na rynek.
1. Główna różnica między „dużym”, a pozostałymi graczami.
Zatem, w porównaniu ze statystycznym poszczególnym traderem, tacy poważni gracze, jak fundusze hedgingowe i banki inwestycyjne dużo częściej mają pozytywny wynik finansowy w wyniku swoich decyzji handlowych dzięki kilku czynnikom, takim jak:
1) Obecność czytelnej strategii handlowej, której zwykli traderzy po prostu nie mają.
2) Rygorystyczne przestrzeganie zasad strategii handlowej, co wielu poszczególnych traderów lekceważy, zawierając tak zwane „impulsywne” lub „emocjonalne” transakcje.
3) Kontrola ryzyka i przestrzeganie zasad zarządzania kapitałem, co często również lekceważą traderzy indywidualni, koncentrując się bardziej na chęci zarobienia szybko i dużo.
Takim sposobem może się wydać, iż najlepsza strategia to kopiowanie transakcji poważnych graczy. Tym bardziej, iż teraz w Internecie jest to pewnego rodzaju „trend”, próba określenia działania dużego gracza, animatora rynku czy kogo tam jeszcze, aby razem z nim podążać przeciw głupiemu „tłumowi” który stale, biedny, idzie „nie w tę stronę” (jednocześnie) i ponosi straty. Ironia polega na tym, iż rzeczywiście widzicie na wykresie to, co Wam mówią: a to cena poszła w dół, a to idzie za poziom, a to gwałtownie po tym wspina się w górę (duży gracz nieźle wszedł kosztem tłumu). Ale przy tym taktycznie przemilcza epizody, kiedy cena zachowywała się dokładnie tak samo, a potem (po rodzaju nabranych pozycji przez dużych graczy), poszła w zupełnie drugą stronę (to znaczy nie takim dużym jednak się okazał).
Dużego gracza od drobnego najczęściej odróżnia obecność zyskownej strategii handlowej, rygorystyczne przestrzeganie jej zasad i surowa kontrola ryzyka.
2. Jak śledzony jest duży gracz?
Śledzenie działań poważnych graczy na Forex sprowadza się do określenia interesujących dla nich poziomów cen oraz zawarcia transakcji w analogicznym kierunku (zakup lub sprzedaż). Wiedząc o tym, trader jakoby zajmuje analogiczną pozycję i otrzymuje jakoby duże prawdopodobieństwo zastosowania się do money managementu, a Wy, prawdopodobnie, rozumiecie, że to wszystko nie jest takie proste.
Popularność tych metod polega na dość standardowym błędzie początkującego tradera, który póki co niewłaściwie rozumie istotę tradingu. Już gdzieś pisałem, iż na początku profesjonalizm w tradingu utożsamia się z wróżeniem na temat przyszłości: im bardziej odlotowym jesteś traderem, tym z większym prawdopodobieństwem możesz przewidzieć, dokąd pójdzie cena w takiej, czy innej sytuacji. Nie ma w tym nic złego, wg takiego schematu uczyliśmy się całe życie: jeśli czegoś nie wiemy, pytamy tych, kto wie. Na przykład: kiedy byliśmy mali, nie umieliśmy chodzić i dorośli nam „pokazali”, jak to robić, od nich się nauczyliśmy. Lub nie umieliśmy tańczyć, poszliśmy na kurs i tam nas nauczyli, co i jak. Na rynku jest tak samo, postępujemy tak samo, szukamy tego, kto „lepiej wie”, aby skopiować jego działania i nauczyć się samemu. Ale, niestety, proces nauki tradingu wygląda nieco inaczej, jednak o tym kiedy indziej.
Chodzi o to, iż początkujący trader na razie nie jest jeszcze pewien siebie oraz własnych możliwości jako trader i, co za tym idzie, podświadomie szuka tego, co mu tę pewność da. W naszym przypadku, czego by on nie robił, z jakiej strategii by nie skorzystał, jakiej by cenowej formacji nie znajdował, wcześniej czy później styka się z deficytowymi transakcjami i wydaje mu się, iż znowu „znalazł nie to”. Poszukiwanie 100% działającej formacji jest nieskończone i bezowocne, ponieważ w każdej chwili na rynku może coś się zdarzyć i żaden poważny gracz, choćby i najlepszy, NIE WIE, dokąd zmierzy cena (z powodu opisanego w poprzednim zdaniu).
W każdej chwili na rynku może coś się zdarzyć i żaden poważny gracz, choćby i najlepszy, NIE WIE, dokąd zmierzy cena.
Dalej. Co się tyczy „rozwodzenia” tłumu i t. p. Pamiętacie? Pisałem wyżej, na czym skoncentrowana jest działalność funduszu hedgingowego. Jest to strategia handlowa + jej przestrzeganie + surowe zarządzanie ryzykiem. Teraz pytanie: jeśli fundusz hedgingowy naprawdę kogoś tam na stopy chciał namnożyć, a tłumu okaże się ZBYT dużo? Chciał kupić 100 mln, a jemu wszyscy sprzedają i sprzedają, i sprzedają… Co on będzie robił? Źle! On nie zdoła nabierać pozycji w nieskończoność, wiedząc (jakoby), iż tłum wcześniej, czy później się skończy. Dlatego, że tam, po drugiej stronie jego transakcji, może być JESZCZE poważniejszy gracz, który będzie sprzedawać jemu transakcje, i sprzedawać. A jeśli fundusz hedgingowy numer 1 będzie się upierał, jest to już nieprzestrzeganie zarządzania ryzykiem (a zarządzanie ryzykiem kontrolowane jest tam automatycznie, z pomocą programu, a nie przez samego tradera) i przy takim podejściu, wcześniej czy później, pozbędzie się wszystkich pieniędzy, na co oczywiście mu się nie pozwoli.
Argument nr 2: „poważni gracze nie handlują przeciwko sobie, wszyscy handlują przeciwko tłumowi.” Poważnie? Goldman Sachs, Deutsche Bank, kilkadziesiąt banków wcale niemniejszego kalibru, kilkaset dużych funduszy hedgingowych, parę tysięcy mniejszych funduszy hedgingowych ustawiło się w rzędzie przed monitorem i czeka, kiedy cały tłum rzuci się sprzedawać tam, gdzie oni gwałtownie i dużo kupią. Tłum składający się z ludzi, których zasoby nawet wszystkie razem będą DUŻO MNIEJSZE, niż zasoby wspomnianych dużych graczy. I przy tym wszystkim, nawiasem mówiąc, w rynek, oczywiście, nie wchodzą różnego rodzaju długoterminowi inwestorzy, różne eksportowe i importowe spółki i po prostu turyści, dla których w ogóle jest bez różnicy, dokąd pójdzie cena. A przecież ich zakupy/sprzedaże również będą wpływać na różnicę popytu/podaży, a co za tym idzie i na zachowanie ceny. Muszą po prostu kupić aktyw dla swoich potrzeb, ale oni, oczywiście, poczekają z boku (do nich akurat zadzwonią z Goldman Sachs i poproszą nie wtrącać się) – No i jak? Tam przecież tłum namnażają.
Rozumiecie? Aby w ogóle jakikolwiek tam tłum na coś rozmnożyć, należy przynajmniej wyłączyć tych, którzy handlują w sposób nieukierunkowany i + być pewnym, iż przeciwko Wam nie handluje jeszcze większa ryba, dla której już jesteście tym samym tłumem z małą ilością pieniędzy.
Aby teoria o handlu dużych graczy przeciwko tłumowi miała jakąkolwiek podstawę, należy usunąć z rynku wszystkich, którzy handlują w sposób nieukierunkowany, a także być pewnym, iż przeciwko Wam nie handluje jeszcze większa ryba, dla której już jesteście tym samym tłumem z małą ilością pieniędzy.
Reasumując wyżej powiedziane, rynek to, jakby to powiedzieć, naturalne środowisko: duży nie żywi się jedynie małymi, on żywi się również i innym dużym osobnikiem. I jeszcze super duży może zostać lekko okaleczony przez kilkadziesiąt mniejszych dużych. Ponieważ można odgadnąć, gdzie teraz dużych jest więcej, aby zrozumieć, kto zwycięży?
3. Duży gracz = duże zakresy. Tak mówią w Internecie.
Inna popularna metoda teraz to czytanie zakresów. Przyjęto uważać, iż tam, gdzie ma miejsce duży zakres, tam niby wszedł duży gracz, a tam, gdzie był mniejszy zakres – weszli drobni gracze. A zatem duży gracz będzie jakby „bronić” swoich pozycji, ponieważ jest dużym graczem i dlatego, że ma dużo pieniędzy i wszystkich niezgadzających się z łatwością „wykupi”. Zabawne. Szczególnie w świetle tego, co opisano powyżej: a co jeśli tym dużym graczem zainteresuje się inny, silniejszy duży, który zechce w tym samym miejscu wybrać przeciwną pozycję dzięki mniejszemu? Cena spadnie w dół, oto co się stanie. Mimo dużych zakresów tam. „No przecież to nie działa na 100%”. Tak więc jaki jest sens śledzenie zbędnej informacji? Jeśli poziom może zostać „zgnieciony”, co pod warunkiem posiadania zakresów, co bez nich. „No z zakresami prawdopodobieństwo jest mniejsze, iż zgniotą”. A czy ci, którzy tak twierdzą, mają na poparcie swojej teorii jakąś statystykę?
Oprócz tego trzeba rozumieć, co sobą reprezentuje zakres. Zakres są to I wejścia, I wyjścia z pozycji. Zakup na poziomie może być zarówno otwarciem transakcji na zakup, jak i zamknięciem transakcji na sprzedaż (przecież, aby zamknąć sprzedaż trzeba kupić). Zatem tam, gdzie ktoś widzi „wejście dużego gracza” i oczekuje, iż on tam będzie bronić swojego poziomu, trzeba pamiętać, iż te zakresy mogą być nie wejściem, a wyjściem dużego gracza i wówczas nie ma sensu czekać na jakieś tam obrony, ponieważ nie ma czego bronić.
Zakres to I wejścia, I wyjścia z pozycji.
4. Duży gracz jak „niewidzialna ręka rynku”
A teraz jeszcze jeden żart na temat dużego gracza (sam w to długo wierzyłem): duży gracz obkupił się i niby kiedy tłum się skończył, duży gracz (uwaga!) popchnął cenę do góry! Rozumiecie? On popchnął cenę do góry. Tylko nie rozumiem, on poprosił wszystkich pozostałych uczestników na jakiś czas nie zawierać transakcji na sprzedaż, aby móc skierować cenę w potrzebnym kierunku, czy mimo wszystko wspomniani wyżej Goldman Sachs, Deutsche Bank, kilka tysięcy funduszy hedgingowych zdzwonili się, aby razem popchnąć tę biedną cenę na wcześniej uzgodniony poziom.
Celowo nie będę wyrażać swojego zdania na temat tego, jak to odbywa się naprawdę, ale podpowiem Wam: pomyślcie, co może się wydarzyć, jeśli na drodze takiego poganiacza stanie jeszcze większy gracz, który musi pchać cenę w odwrotnym kierunku.
Wyobraźmy sobie, iż taki gracz, mimo wszystko, istnieje i rzeczywiście może skierować cenę w jakimś kierunku. Rozpatrzmy, jak i dzięki czemu to zrobi.
Widzicie? Aby sprowokować wzrost ceny z 1.10 do 1.50 należy wykupić cały zakres sprzedawców, wystawiających swoje zamówienia po takich cenach. Nawet jeśli przypuścimy, iż jest jakiś duży gracz (robię to tylko w czysto rozrywkowych celach), który będzie popychać cenę dokąd chce, wówczas będzie on stale pogarszać średnią cenę swojej pozycji. I kiedy osiągnie potrzebny poziom cenowy, zostanie zmuszony do zamknięcia w taki sposób swojej nagromadzonej pozycji, aby jeszcze być na plusie. A do tego potrzebuje tych, którzy KUPIĄ od niego po tych wysokich cenach (przecież, aby zamknąć zakup, musi sprzedać). A czy jest gwarancja, że po takich cenach znajdzie się wystarczająca liczba kupujących? A co, jeśli ich tam nie będzie lub nie będzie tylu, ilu trzeba? Wówczas będzie tak:
To znaczy, iż jeśli na poziomie, dokąd on pchał cenę wbrew logice i zdrowemu rozsądkowi nagle nie będzie potrzebnych jemu kupujących, zostanie on ZMUSZONY do sprzedawania o wiele taniej, za tę cenę, gdzie oni są. W danym przypadku jego zgłoszenie zostaje zrealizowane za 1.10, zamiast 1.15, a to w najlepszym przypadku jest strata zysku, a w najgorszym – zamknięcie ze stratą (przecież podczas gdy pchał on cenę, pogarszała się jego średnia cena wejścia).
Chcę podkreślić, iż przy całej różnorodności i atrakcyjności wyjaśnień, dlaczego cena zrobiła to, czy tamto, zadajcie sobie pytanie, skąd ten człowiek posiada taką informację. Czy może on w jakiś sposób potwierdzić swój punkt widzenia. Jeśli potwierdzenia nie są zbyt logiczne, to takie wyjaśnienia ruchu ceny nie są niczym innym, niż subiektywną interpretacją.
Przy całej różnorodności i atrakcyjności wyjaśnień, dlaczego cena zrobiła to, czy tamto, zadajcie sobie pytanie, skąd ten człowiek posiada taką informację.
I znowu, sam nie pretenduję do prawdy. Jeśli znajdziecie logiczne kontrargumenty do tego, co opisałem powyżej, jestem otwarty na dyskusję.
5. Istota tradingu
Doszliśmy, w końcu, do rzeczy najbardziej interesującej, prawda?
Na czym polega istota tego wszystkiego? Czy naprawdę handel z dużymi graczami nie ma sensu? I tak, i nie. Zgodnie z tradycją, rozważmy jak będzie zachowywać się dowolny uczestnik. Który musi kupić DUŻO. Jak wyjaśniliśmy, pchanie gdzieś tam ceny, skupując wszystko po drodze, nie jest zbyt korzystne. Co zatem robić? Nie należy się spieszyć :)
Zatem, jeśli byłbym dużym graczem, skorzystałbym z taktyki wejścia odłożonymi zleceniami. Jeśli bym handlował na giełdzie, gdzie widać zakresy, to rozmieściłbym swój zakup następująco:
Dlaczego? Po prostu, aby nie wystraszyć tych, którzy analizują zakresy. Jeśli uczestnicy zobaczą, iż ktoś kupuje dużo, to kto mi będzie sprzedawać? Przecież część osób wystraszy się mojego dużego zakresu i nie będzie wierzyć w ruch spadkowy. Zwróćcie również uwagę, mimo swojej wielkości, dopuszczam, iż są więksi gracze. Właśnie dlatego wchodzę w określonym zakresie, ale przy tym wystawiam Stop Loss w przypadku, jeśli coś pójdzie nie tak (Stop Loss jest konieczny w przypadku, jeśli trzeba przestrzegać zarządzania ryzykiem. A stosować go gracz musi, jak już mówiłem wcześniej, aby nie zamienić się w „drobnego” w krótkim okresie).
Na rynku walutowym nie ma możliwości obserwacji zakresów, ponieważ jest on decentralizowany. Pomimo tego, zbywalność jest na tyle wysoka, iż można ulokować bardzo istotny zakres po jednej cenie, nie rozdzielając swojej pozycji na kilka cen.
Aby przebić poziom odłożonych zleceń, uczestnicy handlu będą musieli zaproponować na sprzedaż większy zakres, niż wystawiony na zakup. I nieważne, czy będzie w tym uczestniczyć para dużych sprzedających, czy kilka tysięcy drobnych, efekt będzie ten sam, nacisk ze strony sprzedających na odłożone zlecenia kupujących.
Jednak co się stanie, jeśli sprzedających jest mniej i cena nie może przebić poziomu kupującego?
Na rynku walutowym nie ma możliwości obserwacji zakresów, ponieważ jest on decentralizowany.
Cena na początku się zatrzyma. Nie będzie ona od razu się odbijać. Ponieważ dla odbicia w górę co jest konieczne? Aby zakres zakupów rynku (market order) był większy, niż zakres sprzedaży limit order. To znaczy, aby przestano naciskać nie tylko w dół, ale i aby w górę rozpoczął się nacisk. Tak, coś takiego jest całkiem możliwe, cena często odwraca się po zatrzymaniu, jednak nie należy mieć nadziei, iż każde zatrzymanie się ceny to aluzja co do obecności „dużego gracza” i doprowadzi do odwrócenia.
Jednak poważni uczestnicy rynku, banki i fundusze hedgingowe, nie zawsze wchodzą w rynek przez odłożone zlecenia. Jest to oczywiste z 2 powodów:
- Cena na Forex porusza się to w górę, to w dół. Aby cena poszła w górę, niezbędne jest, aby zakres zakupów zleceń rynkowych był większy, niż zakres sprzedaży limit order po bieżącej cenie. I na odwrót, dla sprzedaży zakres sprzedaży na rynku powinien być większy, niż zakres zakupów limit order dla ruchu ceny w dół.
- Rynek Forex jest niezwykle zbywalny. A zatem, aby choć trochę ruszyć cenę, potrzebny jest bardzo duży zakres. A jeśliby wszyscy duzi gracze handlowali tylko przy pomocy limit order, a słynny „tłum” – market order, wówczas zakresy market order nigdy by nie wystarczyło, aby ruszyć cenę. Także duzi gracze to ludzie, jak my i mogą wejść w rynek, jeśli nie doprowadzi to do naruszenia risk management =)
6. Co robi?
Reasumując, chciałoby się powiedzieć, iż jeśli wniknąć w temat dużych graczy nieco głębiej, to dojdziemy mniej więcej do takich samych reguł handlu, których potrzebuje pojedynczy trader: swoja strategia handlowa + risk management (obecność Stop Loss + nie ryzykowanie dużym % od depozytu w 1 transakcji).
Własna strategia handlowa potrzebna jest w celu otrzymania długoterminowego rezultatu finansowego. Jeśli popatrzycie w Internecie, to fundusze hedgingowe nie mają codziennej sprawozdawczości. Wiecie, dlaczego? Ponieważ ich nie interesuje wynik jakiejś jednej określonej transakcji. Ich interesuje skumulowany rezultat finansowy za znaczący okres (na przykład za rok), który da ogół I zyskownych, I deficytowych transakcji. A zatem nie mają na celu nieposiadania deficytowych transakcji, dążą do bycia na plusie za okres. Jak już pisałem wcześniej, chęć nieposiadania deficytowych transakcji jest równoznaczne z chęcią ne posiadania wydatków w zwykłym biznesie i fundusze hedgingowe to rozumieją. I rozumieją także, iż jeden i ten sam sygnał na wejście będzie dawać zarówno zyskowne, jak i deficytowe transakcje. Rozumiecie? Jeden i ten sam sygnał. Jeden. I. Ten. Sam. Ale najważniejsze, aby w rezultacie 100 transakcji otrzymać zysk. Bardzo ważne jest, aby to zrozumieć.
A zatem fundusze hedgingowe nie mają na celu nieposiadania deficytowych transakcji, dążą do bycia na plusie za okres
Risk management po pierwsze pomaga nie stracić depozytu w wyniku tak zwanej „seryjności transakcji”. Jeśli ze 100 transakcji będziemy mieli 50 deficytowych, to niekoniecznie będą one następować po sobie. Mogą być 4 zyskowne, a następnie 3 deficytowe, potem 2 zyskowne i 5 deficytowych. I jeśli w każdej transakcji będziemy ryzykować, na przykład 25% od depozytu, to w czasie takiej serii stracimy cały depozyt. Czy fundusz hedgingowy będzie w ten sposób ryzykować? Nie sądzę. Po drugie risk management ma na myśli rozumienie, iż deficytowe transakcje będą i tego nie unikniemy. Pomyślcie, czy fundusz hedgingowy będzie handlować bez stopów, sądząc, iż wchodzi razem z dużym graczem (jeszcze większym oczywiście) i cena przeciw niemu na pewno nie pójdzie (tam tłum teraz rozgonią)? Robilibyście tak samo, będąc ich zarządzającym. A pozwolilibyście swoim traderom tak robić? Szczerze mówiąc, znowu, nie sądzę.
Trading przy jakimkolwiek zakresie kapitału (i drobnym, i dużym) z założenia jest jednakowy: wykorzystując efektywne podejście można stopniowo zamienić drobny kapitał w duży. A przy wykorzystaniu nieefektywnego podejścia – duży kapitał nieuchronnie zamieni się w dużo mniejszy.

Treść tego artykułu stanowi wyłącznie prywatną opinię autora i może nie pokrywać się z oficjalnym stanowiskiem LiteForex. Materiały publikowane na tej stronie mają wyłącznie charakter informacyjny i nie mogą być traktowane jako porada inwestycyjna ani konsultacja w rozumieniu dyrektywy 2014/65/UE.
Zgodnie z przepisami prawa autorskiego artykuł ten jest chronionym obiektem własności intelektualnej, co obejmuje zakaz kopiowania i rozpowszechniania bez zgody.