Podczas gdy Donald Trump gra przy pomocy słów i propozycji, podstawowa para walutowa słania się z kata w kąt
Każdy chce pozostawić po sobie w tym życiu jakiś ślad, choćby hamowania. Donald Trump dopiero po upływie półtora roku trwania wojny handlowej zrozumiał, że spowalnia ona nie tylko chińskie, ale i amerykańskie PKB. Prawdopodobnie z tego powodu informacja, że Stany zebrały rekordową kwotę $7 mld taryf na import we wrześniu, pozostała niezauważalna na Twitterze prezydenta. Niedopuszczalny luksus dla człowieka, który nie przestaje chwalić siebie za najmniejsze sukcesy w gospodarce i oskarżać innych za jej niepowodzenia. Zresztą wszyscy od dawna wiedzą, że jeśli winnych nie ma, to są oni już u władzy.
Taktyka pasywnej kontemplacji, którą wybrał Jerome Powell to chyba najlepszy sposób walki z nieuzasadnioną krytyką. Niech przewodniczący FED zacznie rzucać kamienie do ogródka gospodarza Białego Domu, odpowiadając mu okiem za oko, zębem za ząb, w Trumpie mógłby po prostu obudzić się zwierz. Raczej nie poczułby się winnym, pewnie by się obraził, oświadczając że niczego takiego nie robił. Dalej, znaczy więcej. Oskarżenie mnie o to, że tego nie robiłem oznacza ni mniej, ni więcej, jak podsunąć mi pomysł. Znakomicie rozumieją to Chińczycy, którzy tylko na początku wojny handlowej próbowali udawać, że Stany to wróg, a potem zaczęli otwarcie grać na czas, szczerze mając nadzieję, że zbliżające się w 2020 r. wybory sprawią, że prezydent USA stanie się bardziej ustępliwy. Cóż, na to, co najlepsze, warto czekać.
$7 mld zebranych taryf to kolosalna suma. Wcześniej Trump twierdził, że płacą Chińczycy, jednak tak naprawdę ciężar spada na plecy amerykańskich konsumentów. Byłoby inaczej, Biały Dom nie zacząłby przesuwać daty wprowadzenia nowego cła na importowane z Tianxii towary z 1 września na 15 grudnia. Prezydent USA wyjaśnił to niechęcią rzucania cienia na sezon świątecznych zakupów. Jak mówią, państwo poszło na rękę. Nikt się nie wykręcił.
Republikanin wciąż gra przy pomocy słów, ale najlepiej, jeśli taka gra kończy się propozycją. Waszyngton i Pekin stoją na progu historycznej umowy i rynki finansowe witają progres w ich stosunkach. S&P 500 nie przestaje przepisywać historycznych maksimów, a dochodowość 10-letnich treasures na wyciągnięcie ręki zbliżyła się do psychologicznie ważnego poziomu 2%. Koniecznym warunkiem transakcji jest odwołanie części taryf zarówno Stanów, jak i Chin. Na rynku ponownie chodzą słuchy, że gospodarz Białego Domu jest zwolennikiem polityki wolnego handlu. Bez żadnego cła. Wprowadzał je on w celu późniejszego zniesienia. Przez obie strony. Zresztą jest wersja, że polityka protekcjonalizmu Trumpa to jeden ze sposobów uratowania Pekinu. Niby chińska nadprodukcja osiągnęła takie rozmiary, że przedstawiciele Tianxii zaczęli podrabiać podróbki.
Co ciekawe, deeskalacja konfliktu USA i Tianxii doprowadziła do wzmocnienia dolara amerykańskiego, przecież wcześniej uważano, że zielony korzysta na wojnie handlowej jako aktyw azyl. Podstawowa para walutowa już prawie trzy miesiące przesiaduje w zakresie handlowym 1,09-1,12 i przypomina lenia:
- Nie zbrzydło Ci całymi godzinami leżeć na kanapie, najdroższy?
- Nie martw się, najdroższa, przewracam się z boku na bok.
P.S. Podobał się mój artykuł? Udostępnij go w sieciach społecznościowych, najlepszy sposób na podziękowanie:)
Wykres cen EURUSD w czasie rzeczywistym

Treść tego artykułu stanowi wyłącznie prywatną opinię autora i może nie pokrywać się z oficjalnym stanowiskiem LiteForex. Materiały publikowane na tej stronie mają wyłącznie charakter informacyjny i nie mogą być traktowane jako porada inwestycyjna ani konsultacja w rozumieniu dyrektywy 2014/65/UE.
Zgodnie z przepisami prawa autorskiego artykuł ten jest chronionym obiektem własności intelektualnej, co obejmuje zakaz kopiowania i rozpowszechniania bez zgody.