Czasami Donald Trump przegrywa, ale nie na darmo
Jeśli ustępujecie w grze, na przykład, w kampanii prezydenckiej, śmielsze kroki zaczynają mieć sens, nawet jeśli szanse, że się opłacą, są bardzo małe. Pandemia, wysoka śmiertelność, recesja i załamanie amerykańskich indeksów giełdowych w marcu poważnie podważyły szanse Donalda Trumpa być ponownie wybranym w listopadzie, dlatego oskarżenia gospodarza Białego Domu pod adresem WHO i Chin są nie na miejscu jedynie na pierwszy rzut oka. Tak naprawdę są bardzo na miejscu, choćby z punktu widzenia teorii gier. W przypadku Trumpa bardzo trudno zrozumieć, ile tak naprawdę kosztuje mistrzostwo, a ile – idiotyzm. Wojna handlowa z Tianxią i krytyka FED udowodniły, że prezydent USA umie osiągać cele, choć zachowuje się jak kobieta.
- Jak uspokoić dziewczynę, która wściekła się nie na żarty?
- Nijak. Uciekaj...
Pewnego razu Donald Trump wbiegł do Białego Domu i zacząć się drzeć, że wszyscy są próżniakami i on odchodzi. Steven Mnuchin oraz Robert Lighthizer tak się zmartwili, że nawet nie dopili koniaku. W rzeczywistości administracja amerykańska chodzi jak szwajcarski zegarek i wciąż twierdzi, że gospodarka USA pójdzie po drodze V-kształtnego odrodzenia. Mimo, że mało kto w to wierzy. Ale podobna retoryka potrzebna jest indeksom giełdowym, a to oznacza, że potrzebna jest gospodarzowi Białego Domu. Stany z ich prezydentem znaleźli się w kiepskim położeniu, z którego nie ma dobrego wyjścia. Muszą odmrażać gospodarkę, ryzykując zetknięciem się z drugą falą COVID-19 i zwyciężać w wyborach nawet z uwzględnieniem tych okoliczności, że śmiertelność w wyniku koronawirusa przekracza ludzkie straty na skutek wojen w Wietnamie. Wówczas zginęło 58 tysięcy Amerykanów.
Pewnego dnia Donald Trump wszedł do gabinetu do ministra finansów i powiedział, że boli go ucho. Steven Mnuchin zapytał: w środku czy na zewnątrz? Prezydent wyszedł z gabinetu, potem wrócił i odpowiedział: i tu, i tam. Szef Skarbu Państwa zrozumiał, że on przegrywa. Właśnie tak, moim zdaniem, wygląda z boku oskarżenie przez gospodarza Białego Domu Chin o rozprzestrzenienie dezinformacji w celu pokonania go w wyborach. Po czym można będzie bez lęku kontynuować ograbianie Ameryki. Do oskarżeń pod adresem Tianxii już przywykliśmy. Przyznać należy, że podobna taktyka pozwoliła Stanom zwyciężyć w wojnie handlowej, jednak czy na miejscu są one teraz, kiedy Pekin robi wszystko, co możliwe i niemożliwe, aby wywiązać się ze swoich zobowiązań, dotyczących styczniowej umowy?
Łatwo jest oskarżać innych o swoje niepowodzenia. Nie, poważnie mówię, spróbujcie. Prezydent USA oczywiście potrzebuje kozła ofiarnego, a Jerome Powell do tego się nie nadaje. Pozostaje wysysać oskarżenia z palca i twierdzić, że charakter się zepsuł, a pieniędzy na remont nie ma. Pieniądze republikanin, oczywiście, ma, jednak wydawać je na te cele nie zamierza. Pekin czeka i, patrząc na Waszyngton niewinnym wzrokiem, o sobie myśli: chciałem Pana na cztery litery posłać, ale patrzę, że Pan stamtąd. Chiny chcą właśnie zaprezentować się dobrymi, otwartymi i pozytywnymi, jednak w czasie pandemii właśnie tacy ludzie są najbardziej niebezpieczni. Roznoszą zarazę. A źli, zamknięci i nieprzyjemni okazują się bezpieczni. Forex przywykł do Trumpa i kusi go dolar USA jako do najbardziej bezpiecznej waluty na świecie.
Wykres cen EURUSD w czasie rzeczywistym

Treść tego artykułu stanowi wyłącznie prywatną opinię autora i może nie pokrywać się z oficjalnym stanowiskiem LiteForex. Materiały publikowane na tej stronie mają wyłącznie charakter informacyjny i nie mogą być traktowane jako porada inwestycyjna ani konsultacja w rozumieniu dyrektywy 2014/65/UE.
Zgodnie z przepisami prawa autorskiego artykuł ten jest chronionym obiektem własności intelektualnej, co obejmuje zakaz kopiowania i rozpowszechniania bez zgody.