Jeśli w porę się nie uspokoić i nie znaleźć winnych, zwycięstwo w wyborach prezydenckich może wyśliznąć się z rąk
Dość nienawiści, pora przejść do przemocy! Donald Trump grozi Chinom nowymi środkami oddziaływania w odpowiedzi na koronawirusa. Prezydent USA jest niezadowolony ani z liczby śmiertelnych przypadków w Stanach, ani z recesji gospodarki amerykańskiej, oskarża Tianxię o pandemię i administracja amerykańska zaczyna rozpatrywać możliwość ukarania tych, którzy są rzeczywiście winni. Na rynku krążą słuchy, że Waszyngton odmówi wypłacania na obligacje więcej, niż $1 tln, które ro znajdują się w posiadaniu Pekinu. Zresztą główny doradca ekonomiczny prezydenta Larry Kudlow twierdzi, że to tylko plotki. Czyżby pełne zaufanie inwestorów do treasures było świętą krową USA? Biały Dom tego nie zrobi, czy jednak nie ma dymu bez ognia?
fajnie jest być prezydentem, ale jest jeden mały problem, a mianowicie naród. Ten sam, który domaga się chleba i igrzysk, a dostaje z powodu COVID-19 whisky i telewizor. Do lutego wszystko Donaldowi Trumpowi układało się znakomicie: gospodarka rosła jak na drożdżach, Chiny po długim sprzeciwianiu się w wojnie handlowej wywiesiły białą flagę i podpisały korzystne dla Stanów porozumienie, zaufanie do głowy państwa rosło, a indeksy giełdowe wciąż przepisywały historyczne maksima. Wydałoby się, że zwycięstwo w wyborach prezydenckich jest na wyciągnięcie ręki, jednak coś poszło nie tak. Jako pierwsza pokazała gospodarzowi Białego Domu figę niewidzialna ręka rynku. S&P 500 spadał na tyle szybko, że za każdym razem wydawało się, że dno jest już blisko. I kiedy pojawiła się pewność, że zostało już osiągnięte, zapukano z dołu. Z bunkru.
Im dalej w las, tym więcej drzew. USA pogrążyły się w najgłębszej od czasów Wielkiego Kryzysu w latach 30 ubiegłego stulecia recesji, zderzyły się z dziesiątkami tysięcy śmiertelnych przypadków z powodu koronawirusa, a Donald Trump zrozumiał, że zwycięstwo w wyborach wymyka mu się z rąk:
-Doktorze, proszę sprawdzić, ja wciąż mam puls, czy to już taki tik nerwowy?
Nic więc dziwnego, że gospodarz Białego Domu zaczął szukać winnych. Jeśli robił to on w czasie, kiedy wszystko było dobrze, to czy należy w pytającym geście wzruszać ramionami z powodu poszukiwania kozła ofiarnego, kiedy na progu stoi recesja? Jerome Powell do tej roli, niestety, już się nie nadaje. FED nie tylko obniżył stopy funduszy federalnych praktycznie do zera, ale i rozdmuchał swój bilans o $2,3 tln od początku marca przy pomocy nieograniczonych zakupów obligacji skarbowych i hipotecznych. Czego jeszcze od niego można się domagać? Inna sprawa to Chiny. Wg gospodarza Białego Domu wypełniał on swoje obowiązki w ramach umowy handlowej, jednak teraz to porozumienie jest drugorzędne w stosunku do koronawirusa.
Można oczywiście i pochwalić prezydenta USA; czyżby, póki wszyscy pozostali wyrażają swoje och i ach, dokąd to zmierza ten świat, postanowił on pokonać tych, którzy go tam pchają. Poza tym pomysł skorego odmrażania gospodarki amerykańskiej wygląda nie tak już źle. Tak, istnieje ryzyko drugiej fali koronawirusa, jednak lepszy jest koszmarny koniec, niż niekończący się koszmar. Opinia elektoratu wciąż się zmienia. Nawet Majakowski kiedyś pisał „i życie jest dobre, i żyć jest dobrze”, ale mimo to po dwóch latach się zastrzelił.
Wykres cen SPX w czasie rzeczywistym

Treść tego artykułu stanowi wyłącznie prywatną opinię autora i może nie pokrywać się z oficjalnym stanowiskiem LiteForex. Materiały publikowane na tej stronie mają wyłącznie charakter informacyjny i nie mogą być traktowane jako porada inwestycyjna ani konsultacja w rozumieniu dyrektywy 2014/65/UE.
Zgodnie z przepisami prawa autorskiego artykuł ten jest chronionym obiektem własności intelektualnej, co obejmuje zakaz kopiowania i rozpowszechniania bez zgody.