Wyciek informacji pozwolił spekulantom na zarobienie milionów dolarów
Aby osiągnąć coś w życiu, potrzebne są znajomości. Dosłownie na 15 sekund przed ogłoszeniem rezultatów styczniowego posiedzenia Banku Anglii notowania GBP/USD wzleciały jak szalone. Można byłoby zrzucić to na nerwy, które nie wytrzymały, jeśliby nie dane CME. Okazuje się, że w przeddzień ogłoszenia losu stóp REPO na rynku terminowym zostały umieszczone zlecenia na zakup 1700 kontraktów futures, nominalna wartość każdego z których wynosi £62500. Mowa jest o rekordowym zakresie zgłoszeń w przededniu spotkań BoE.
Głosowanie dot. stóp miało miejsce 29 stycznia, wynik na stronie Banku Centralnego pojawił się dobę później. Na 2 godziny do jego ogłoszenia Bank Anglii zaprosił dziennikarzy. Wszystkich ich sprawdzono, czy posiadają telefony komórkowe i Internet. Zresztą we współczesnym świecie technologii informacyjnych nawet studenci wymyślają sposób owinięcia sobie wykładowcy wokół palca, a co dopiero sytuacja, kiedy w banku są miliony dolarów? Przypadek nie jest odosobniony, takie coś już miało miejsce parę lat temu. Też z funtem. Jest obecny wyciek informacji. I z pewnością bez poważnej łapówki się nie obeszło:
- Jak Pan trafił do więzienia?
- Za łapówkarstwo.
- Co za czasy, do więzienia nawet za łapówkarstwo!
Dochodzenie będzie prowadzić FCA, szef którego Thomas Bailey trochę później zastąpi Marka Carney'a za sterami Banku Anglii. On będzie na wszystkich psy wieszać. Albo na swoim poprzedniku, albo na jednej kobiecie w składzie Komitetu Polityki Monetarnej Silvanie Tenreyro (ona, jak każda kobieta, której coś powiedziano w tajemnicy, stoi przed męczącym wyborem: z kim podzielić się informacją w pierwszej kolejności?), albo na dziennikarzach. FCA może przycisnąć do muru wiele osób. Szczególnie, jeśli mur jest chiński.
W naszych czasach najniebezpieczniejszymi „roznosicielami” sekretów są właśnie dziennikarze. Liczba osób, które zmarły w wyniku zarażeniem koronawirusem, biorąc pod uwagę ogólną liczbę ludności Chin, równa jest statystycznemu błędowi, a Bloomberg straszy inwestorów spowolnieniem PKB Tianxii do 4,5% w pierwszym kwartale. Przy czym na rynku krążą słuchy, że Pekin po prostu wodzi za nos Donalda Trumpa. Trzeba było narysować dobre liczby dot. produktu krajowego brutto za październik – listopad, Chińczycy podnieśli kurs juana. Nadszedł czas, aby pomóc miejscowym eksporterom, wymyślili epidemię i zmusili juana do załamania się. Wszystko to, oczywiście, przypomina czarny humor, ale wielu naprawdę przesadza. Dowiedzieli się o wirusie. Na wszelki wypadek wyrzucili wszystko, co chińskie. Stoimy w pustym mieszkaniu. Nadzy.
I Jerome Powell, i Mark Carney podczas konferencji prasowej zapewniali, że jest zbyt wcześnie, aby mówić o szkodliwości epidemii dla gospodarki światowej. Niby nie ma co panikować. Nie załamujcie się z powodu korekty indeksów giełdowych. Zbywalności w systemie wystarczy, popyt na ryzyko powinno być wysokie. Przypadek, kiedy głód już dopadł, a jedzenia jeszcze nie przyniesiono.
Banki centralne próbują zapewnić rynki o świetlanej przyszłości. Najlepsze dopiero, oczywiście, przed nami. I im dalej, tym dalej ona przed nami… Na razie początek roku 2020 przypomina horror. Najstraszniejszą w których jest chwila, kiedy na taśmie filmowej następuje kompletna ciemność i widzisz odbicie swojej twarzy na ekranie.
P.S. Podobał się mój artykuł? Udostępnij go w sieciach społecznościowych, najlepszy sposób na podziękowanie:)
Wykres cen GBPUSD w czasie rzeczywistym

Treść tego artykułu stanowi wyłącznie prywatną opinię autora i może nie pokrywać się z oficjalnym stanowiskiem LiteForex. Materiały publikowane na tej stronie mają wyłącznie charakter informacyjny i nie mogą być traktowane jako porada inwestycyjna ani konsultacja w rozumieniu dyrektywy 2014/65/UE.
Zgodnie z przepisami prawa autorskiego artykuł ten jest chronionym obiektem własności intelektualnej, co obejmuje zakaz kopiowania i rozpowszechniania bez zgody.